Rzymski mikrokosmos - Lodi [Rome Geek]

14:47


Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się, co jest takiego niezwykłego w Rzymie, że nikogo nie pozostawia obojętnym, to chętnie odpowiem. Chociaż może lepiej nie - nikt nie ma aż tyle czasu, żeby to przeczytać. W zamian oferuję Wam wizytę w miejscu, które jest swoistą esencją Rzymu, a do tego jest niedaleko od centrum, łatwo tam dojechać, jest co robić, a nawet gdzie spać! Zapraszam na Piazza Lodi.

Po pierwsze: pizza
Nie ma jedzenia bardziej włoskiego i zarazem bardziej międzynarodowego niż pizza. W centrum płaci się za nią całkiem sporo, bo ok. 10 euro za zwykłą margheritę (co i tak jest dobrą ceną jak na tę okolicę). Przy Piazza Lodi jest malutka pizzeria, gdzie zapłacicie za nią 4 euro i jeszcze wam za to podziękują. W tej pizzerii nikt nie mówi w innym języku niż włoski, a i tak można się bez problemu dogadać - na migi, uśmiechy, gestami. Co najważniejsze - pizza jest fantastyczna, robiona właściwie na naszych oczach, cienka i typowo włoska. 

Po drugie: metro
 
Zapewne nie raz i nie dwa obiło się wam o uszy coś o rzymskiej trzeciej linii metra. Budują, budują i zbudować jej nie mogą, bo ciągle coś im przeszkadza: dziurawy budżet, starożytni Rzymianie, woda albo strajk. Ale to nie do końca tak, że cała linia jest wciąż w nieustannej budowie - Lodi to obecnie najbliższa centrum działająca stacja linii C. Gdzieś od tego miejsca starożytni Rzymianie zaczęli być szczególnie dokuczliwi. Im bliżej centrum, tym gorzej z nich zachowaniem. W dodatku będzie ich coraz więcej i będą coraz bardziej natarczywi, więc budowa raczej szybko się nie skończy. Jeżeli więc chcecie poznać tę nową linię, to z Lodi można wyjechać na wycieczkę na wschód - przez Centocelle aż do Pantano. 


Po trzecie: zabytki
Sam plac to po prostu niewielkie rondo, na którego środku stoją ławeczki i rzeźba. Typowo włoska nonszalancja projektanta ujawnia się w tym, że nie ma żadnego przejścia dla pieszych do owej wysepki, więc dla osób nieprzyzwyczajonych do włoskich dróg dostanie się tam może być wyzwaniem przy większym ruchu. Tym jednak, co czyni to miejsce wyjątkowym, jest oczywiście przecinający kilka ulic akwedukt. Czy jest to oryginalny, starożytny, rzymski akwedukt? I tak, i nie. Tak, bo to trasa wspaniałego, podwójnego akweduktu cesarza Klaudiusza. Nie, bo to, co widzimy dzisiaj, to XV-wieczna przeróbka - papieska "fuzja" starożytnych konstrukcji: Acquedotto Felice. Oczywiście, łuki nad ulicami to dzieło jeszcze nowsze, ale spójrzcie uważnie i zobaczycie, że troskliwi rzymianie zadbali o to, żeby przy okazji ich budowy uszczknąć z Felice jak najmniej. Nawet jeśli ktoś woli obrazy w muzeach albo kawę w kawiarni to warto docenić sztukę (budowlaną) i smak (w dopasowaniu nowego do starego) tego obiektu. 

 
Po czwarte: spanie
W okolicy są zarówno przyzwoite hostele, hoteliki, jak i tzw. ville, czyli niewielkie pensjonaty z kilkoma pokojami. Na taki właśnie udało mi się trafić i z pewnością tam jeszcze wrócę. Wprawdzie pokoje są niewielkie, ale wyposażone w czyste łazienki, telewizory i duże łóżka. A czegóż więcej potrzeba do szczęścia? Może takiego widoku z okna?

Do tego w pakiecie dostajemy ciszę i spokój, sympatycznych sąsiadów, taras na dachu, ogród z huśtawką i śniadanie w cenie. Cena za pokój 2-os.: 34 euro/doba + podatek. Polecam - klik

Po piąte: okolica
Oprócz wspomnianego akweduktu, w zasięgu spaceru są inne atrakcje, które zdecydowanie warto odwiedzić. Wrzucam garść linków i zapraszam też do mapy poniżej, gdzie znajdziecie więcej propozycji:


Lateran. Po lewej Porta Asinaria, po prawej Porta San Giovanni, a w tle bazylika św. Jana na Lateranie.

Po szóste: klimat
Tutaj nie czuć atmosfery wielkiego miasta. Nie ma prawie w ogóle turystów, życie toczy się swoim spokojnym, włoskim rytmem w zgodzie z la dolce vita. Na skwerku na ławkach przesiadują starsi panowie, przy fontannie z wodą pitną bawią się dzieci, sprzedawcy z warzywniaka czy kiosku stoją przed swoimi sklepami, popalają papierosy i dyskutują. Panie z pizzerii uwijają się w swojej kuchni do wieczora, a po nich stałych klientów przejmują pobliskie bary. Czasem ktoś na kogoś zatrąbi albo znajomi będą się witać głośno przez ulicę. Poza tym - cisza. Można się naprawdę zrelaksować i to pomimo tego, że pod nami co i rusz pędzi metro, dwie przecznice dalej biegnie jedna ze śródmiejskich obwodnic, a w okolicy przebiega też główna magistrala kolejowa do Termini. Nie słychać huku wielkiego miasta, jednak wciąż się w nim jest.

MAPA




Photo credit/zdjęcia: www.romacinque.altervista.org, www.romasparita.eu, Wikipedia

You Might Also Like

0 komentarze